22.11.2021
Zastanawialiście się co to słowo dla Was oznacza?
Ale tak w doświadczeniu, w czuciu, w działaniu.
Nie pytam o definicje, deklaracje, składane obietnice i fantazje, w których myślimy i mówimy:
„chcę bliskości, bliskość to podstawa, tęsknię za bliskością, bliskość tworzy więź” i tak dalej, itp., itd…
Dla mnie bliskość to symbol tego co na zdjęciu.
To czas i miejsce, kiedy czuję ciepło swojego synka, a dotyk mojego ciała, które daje mu oparcie, pewność, bezpieczeństwo i uwagę, nasyca go spokojem.
A spokój pozwala mu doświadczać otaczającego świata w rozluźnieniu i w jego tempie uczenia się, które pobudza ciekawość, bo dzieje bez pośpiechu i napinającej ciało presji.
Bliskość to zapach, mój dla niego, jego dla mnie, który otula bezpieczeństwem znajomego świata.
Zapach bliskości, który powoduje, że sięgamy w życiu po swetry, koszule, bluzy osób, które kochamy, gdy jest nam źle lub gdy tęsknimy albo gdy już ich zabraknie.
Zapach, który uczy nas zaufania do innych ludzi, jeśli doświadczymy go wystarczająco wcześnie od tych, którzy autentycznie nas kochają.
Potem w życiu dorosłym potrafimy m.in. dzięki temu doświadczeniu wchodzić w relacje bez lęku i z ryzykiem ufając temu, że jesteśmy wartościowymi ludźmi, tacy jacy jesteśmy…
Bo ktoś nas pokochał takimi właśnie, kiedy byliśmy jeszcze za mali, aby to zrozumieć, ale wystarczająco żywi, aby to poczuć.
Bliskość to wspomniany dotyk, który czasem jest silny i zdecydowany, a czasem miękki i łagodny, w zależności od tego z jaką emocją i potrzebą wyrażoną w działaniu poprzez dotyk dajemy obecność i uważność swoim bliskim.
Gdy głaszczę mojego synka po pleckach jak miarowym krokiem zmierzamy przez las, a on zasypia robię to z miękkością i delikatnością ruchu, by poczuł, poznał i rozsmakował się w rozlewającym się przez jego ciało spokoju dającym ukojenie we śnie.
Czasem jednak w domu zdecydowanie układam go w pozycji bocznej do snu, wtulając go szybkim ruchem w poduchę – rogala, wiedząc już, że potrzebuje tej pewności, aby zasnąć nocnym snem sprawiedliwego.
Dotyk to rozmowa, czasem szybka i zdecydowana, czasem sącząca się powoli i niespiesznie.
Dotyk dla mnie to jeden z najważniejszych języków bliskości.
Gdy mówię do niego, opowiadając mu o zającach, sarnach, dzikach, łosiach, bobrach i żeremiach, opadających liściach i lądujących na wodzie kaczkach, robię to z takim samym przejęciem, z jakim sam w dzieciństwie doświadczałem bliskości przyrody.
Autentycznie cieszę się na myśl o tym, że mój syn może teraz doświadczać bliskości z naturą i wyrażam to tembrem głosu, tempem, tonem, zwrotami akcji ukrytymi w zmieniającej się intonacji, śmiechem, a czasem zadumą i refleksją nad chorującym drzewem.
Mój syn słucha z uwagą tak samo często, jak często usypia nakarmiony spokojem głosu, który zna, a czasem po prostu duma sobie zapatrzony w świat, gdy mówię do niego.
Głos ma magiczną moc wiązania bliskością ludzi, bo jest nośnikiem emocji, energii uważności i zainteresowania człowiekiem.
To wszystko składa się na bliskość wspólnego doświadczenia, obecności, przeżycia, włożonej uwagi.
Jeśli takiej bliskości doświadczymy wystarczająco dużo, to jest szansa, że będziemy potrafili ją przekazać dalej lubiąc siebie, czując, że jesteśmy wartościowi. A potem dzielić się nią, dając nadzieję na bliskość, tym, którzy nie doświadczyli jej wystarczająco dużo do tej pory.
Ćwiczmy bliskość, rozsmakujmy się w niej, zanurzmy ile się da, ile można 😊